- Zayn, zepsułeś mi siostrę - zaśmiałam się pod nosem na słowa Liama.
-Nieprawda ! Ona zepsuła mnie ! - bronił się Mulat.
- Ej no ! Liaś , chyba mu nie wierzysz- zrobiłam słodkie oczka w stronę chłopaka.
- No właśnie Liaś , chyba jej nie wierzysz ! - naśladował mnie Zayn.
- Co? -zrobiłam zdziwioną minę. - Nienawidzę cię - spojrzałam na Malika. Chłopak podbiegł do mnie i przerzucił na ramię. Zaczął biegać ze mną po całym pokoju.
- Co mówiłaś ? - zapytał mnie chłopak, sadzając mnie na brzeg kanapy, dalej trzymając mnie w pasie.
- Hm, niech się zastanowię - przybrałam minę myśliciela , kładąc swoje dłonie na ramiona chłopaka - Chyba, że cię ko..nienawidzę. - pocałowałam go w policzek. - Wiesz, że cię kocham. - posłałam mu najsłodszy uśmiech
- Ja ciebie też.
- Dobra dzieciaki, zbieramy się. - szybko wsiedliśmy do auta i w mgnieniu oka dojechaliśmy do jednego z londyńskiego klubu. Już na samym miejscu było czuć alkohol. Liam jeszcze w busie mówił , że bawimy się baz alkoholu, ze względu na mnie. Już widzę, jak chłopcy bawią się bez alkoholu. Powiedział bratu, że mały drink nikomu nie zaszkodzi. Liaś nie był do końca przekonany, ale się zgodził.
Bez problemu weszliśmy do pomieszczenia , widać było , że ochroniarz bardzo dobrze zna chłopaków. Udaliśmy się do stolika w sekcji VIP. Harry poszedł zamówić coś do picia, a ja z Niallem ruszyłam na parkiet. Bawiłam się , jak nigdy. Nawet nie wiem, jak to opisać. Moja pierwsza impreza w prawdziwym klubie. Tłum ludzi ocierających się o siebie, obściskujący się po kątach, dilerzy, pijacy, samotni i w tym wszystkim ja? Cicha, spokojna Maja, która nic nie wiem o świecie? A może ... Po prostu Maja mająca 5 przyjaciół, kochającą rodzinę i swoje cztery ściany. Która nadal szuka siebie, nie patrząc już na przeciwności losu i krzywdy. Która odsunęła od siebie ludzi fałszywych, a poznała tych wartościowych. Więc dlaczego patrzę wstecz? Czas najwyższy patrzeć teraźniejszością.
Opłakiwać przeszłość to zaniedbywanie teraźniejszości.
Cześć. Jestem Maja Payne, a to moje nowe życie.
Największym więzieniem jest przeszłość - Paulo Coelho
Tak to prawda. Nasza przeszłość jest naszym więzieniem. Nie możemy jej zmienić, ale ona powraca, żeby zmienić Nas wszystkich, każdego osobno. Zmienia także teraźniejszość i przyszłość ( zaczerpnięte z cytatu Jonathana Carrolla : " Nie możesz zmienić przeszłości, ale przyszłość zawsze powraca, żeby zmienić Ciebie. Zarówno twoją teraźniejszość jaki i przyszłość" ).
Czy w końcu czuję się dobrze? Tak. A czy jestem szczęśliwa? Jak jeszcze nigdy dotąd. W końcu mogę być tym kim chcę. Mogę zdjąć te wszystkie maski, które ukrywały moje oblicze. Bo najgorsze co zrobiłam to ukrywałam swoje emocje pod czymś , czego nie jestem wstanie nazwać. Czy to w ogóle ma jakąś nazwę. To oszustwa, coś co ochranie nas przed światem, ludźmi żyjących na nim. Służą do ukrywania siebie poprzez przyklejony uśmiech. Ale oczy ... ? Oczy nigdy nikogo nie okłamią. Ona mówią tylko prawdę, ale w dzisiejszych czasach , tak naprawdę nikt na nie nie patrzy. Szkoda. To smutna, że tak łatwo jest okłamać wszystkich. Jeszcze smutniejsze jest to, że wszystkim wychodzi to bez żadnych problemów.
Od dobrych pięciu minut siedziałam na kolanach Zayna, bawiąc się loczkami Harry'ego.
- Maja ?- spojrzałam pytająco na kędzierzawego - Musi bawić się moimi włosami? -zapytał mnie , pokazując dwa urocze dołeczki. Wydobyłam z siebie tylko ciche, ale radosne mhm i wtuliłam się w mulata. Spojrzałam na parkiet, gdzie tańczył Niall.
-On jest trzeźwy - szepnął mi do ucha Malik.
-Niemożliwe - zaśmiałam się
-Możliwe. On rzadko pije na imprezach w klubach, a odkąd ty jesteś z nami, to każdy się ogranicza.- chłopak spojrzał mi prosto w oczy. Miał piękne brązowe oczy, w których można było wyczytać historię jego życia. Poprzez te złe chwile, aż do tych dobrych.
- Dlaczego? - przymrużyłam oczy. Zawsze tak miałam, jak się nad czymś zastanawiałam
-Nie wiemy, tak wyszło. Zbieramy się do domu, bo Niall wszystkich wymęczył. - pokiwałam głową na tak i klepnęłam śpiącego Harry'ego w kolano. Jedziemy powiedziałam i ruszyłam w stronę tańczącego blondyna.
- Jedziemy - chwyciłam chłopaka za dłoń.
- Tak szybko. Potańczmy jeszcze - marudził Horan.
- Tak szybko. Potańczmy jeszcze - marudził Horan.
- Ciekawe z kim ? Wszyscy już leżą na kanapie. Chodź i nie marudź - pociągnęłam chłopaka za rękę - Idziesz? - spojrzałam na niego. Złączył nasze palce i razem wyszliśmy z klubu, gdzie przed wejściem czekali już chłopacy. - Możemy już jechać. - wsiadłam szybko do auta koło Louisa, którego nie widziałam od godziny.
- Hej myszko - pocałował mnie w czoło chłopak. To takie słodkie , w dodatku w jego stylu. Tak mi się wydaję, że Liam nie boi się o to, że mogłabym być z Louisem. Ja i on też sobie tego nie wyobrażamy, traktuje go jak brata, tylko, że z mniej nas łączy. Ale nadal jest jak starszy brat.
- Hej. Gdzie zniknąłeś ?
- Wyszedłem się przejść, coś przemyśleć. A już jest dobrze. - posłał mi ciepły uśmiech, mówiący: Nie martw się, wszystko jest w porządku.
Nie byłam do końca przekonana, ale musiałam mu uwierzyć. Ale z drugiej strony bardzo się o niego martwię. Boję się, że ma jakieś kłopoty. - Naprawę jest wszystko dobrze. Myszka nie przejmuj się.
- Ja się po prostu martwię, że coś się stało , coś złego.
- Spójrz mi w oczy. Nic, aż tak złego jak sobie wyobrażasz, się nie stało.
-Ale ...
-Jest dobrze. Mycha , chodź tu do mnie - mocno mnie przytulił - Jest i będzie dobrze.
Myszka !!! O jak słodko !!!
OdpowiedzUsuńJaki boski rozdział:-*:-*<3
OdpowiedzUsuń