Siedziałam jak zawsze zresztą u niego w pokoju, który był przesiąknięty jego perfumami. Pachniały nieziemsko. Od 3 miesięcy dzień w dzień przebywam u niego, odkąd się poznaliśmy, a ja zamieszkałam w pokoju obok. Czekałam, aż wyjdzie z łazienki. Trwało to wieczność. To chyba jedyna jego wada...
- Zagramy w pewną grę? - usłyszałam za pleców jego chrypiący głos
- W co? - podeszłam do niego, a on dotknął mojego policzka, jakby był zrobiony z porcelany i zaraz miał się rozsypać. Ciarki....znowu... Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę łóżka, po czym usiadł i posadził mnie na swoich kolanach. Szybko zmieniłam pozycje, kładąc swoje nogi za jego plecy. Spojrzał głęboko w moje oczy, czułam się niezręcznie. Opuściłam głowę. Przyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało, spowodowane pocałunkiem Luka w czoło.
- Teraz ty - spojrzałam na niego z dziwnym wyrazem twarzy
- Co ja?
- Pocałuj mnie - był pewny siebie. Przegryzł swój kolczyk w wardze i spojrzał na mnie, jak nigdy dotąd z nieznanym mi u niego uczuciem.... pocałowałam go w policzek.
- Dlaczego tak patrzysz?
- Mogę nie patrzeć, ale to że zamknę oczy, nie oznacza, że przestanę myśleć ... o tobie... Maja....przepraszam, nie chciałem się zakochać, tak wyszło..
- Nie przepraszaj... Luke...ja... też czuję to samo... tylko nie miałam odwagi... - wtuliłam się w tors chłopaka. - Jesteś moim szczęściem... błagam nie zepsuj tego.. nie chcę być znowu zraniona - Spojrzałam na niego ze łzami w oczach, cały czas bałam się zranienia- wszystko wina Justina
- Nie jestem nim.. nie zranię Cię... jesteś dla mnie za ważna.. - delikatnie pocałował mnie w usta, nie nalegał, był inny...delikatniejszy, ale sprawiał widok złego chłopca...to mnie w nim pociągało.
***
JEBANE UCZUCIA..znowu dałam się zmanipulować.. "jesteś dla mnie za ważna"... JASNE KURWA ... DLA NIEGO TEŻ BYŁAM...
Dlaczego znowu zostałam zraniona? DLACZEGO KURWA..? DLACZEGO?
***
Już mi nie zależy, co nie oznacza, że nie zależy, ale dał mi miliony powodów, żeby przestało... jest tak chujowo, że aż śmiesznie... Jednego nie rozumiem. Dlaczego właśnie teraz.. musiałeś się pojawić własnie teraz, gdy zerwałam z nim. Dlaczego, aż tak mi mieszasz w głowie? Bieber? Czy ty czytasz mi w myślach, że potrzebuję wsparcia...
- Czemu taka jesteś ? - zapytał po chwili ciszy
- Taka? Czyli jaka?
- Udajesz twardą i szczęśliwą ale.. naprawdę nie dajesz sobie rady i płaczesz - dotknął mojej dłoni i złączył ją ze swoją.
- Przecież nie dam mu odczuć, że tęsknie i cierpię. Muszę trzymać gardę i udawać szczęśliwą ... zresztą jak tobie... - uśmiechnęłam się w jego stronę mimo bólu jaki mi zadał 6 miesięcy temu
- Lubię, jak uśmiechasz się na mój widok
- Hahahah skąd wiesz, że na twój a nie do ciebie?
- Bo jesteśmy sami, a zresztą powiedziałaś, że nigdy się do mnie nie uśmiechniesz... Czy nasze rozstanie.. bolało?
-Tak i to bardzo
- Przepraszam... nie chciałem - spuścił wzrok na ziemię
- To i tak niczego nie zmieni.... - odwróciłam wzrok, żeby nie widział moich łez... - Nie zasługujesz po tym wszystkim, abym zapamiętała twoje imię Bieber, a ja nadal pamiętam każde słowo wypowiedziane przez ciebie......
++++++++++++++++++
Hej.
To ja.
Chyba nie będę w pełni kontynuowała opowiadania, ale jeżeli chcecie, to mogę wstawiać właśnie takie krótkie "rozdziały" które mogły by się znaleźć w opowiadaniu.
Nie mam siły by go kończyć...
Przepraszam...